Treningi zakończone.
W dniu dzisiejszym drużyna Izolatora zakończyła treningi. W tym tygodniu, we wtorek w hali sportowej WSIiZ w Kielnarowej zostały przeprowadzone testy szybkości na fotokomórkach oraz testy mocy na platformie. W dniu dzisiejszym z kolei na bieżni zostały przeprowadzone testy wytrzymałości. Testy pozwolą dobrać indywidualne obciążenia na okres przygotowawczy przed rozpoczynającą się w marcu drugą rundą ligi. Środowe zajęcia były ostatnimi w bieżącym roku.
Zarząd nie podjął jeszcze decyzji odnośnie trenera Szydełki i tego czy pozostanie on coachem drużyny w rundzie rewanżowej.
Taki sobie występ
W rozegranym w dniu dzisiejszym spotkaniu kontrolnym Izolator przegrał 3:1 (1:0) ze Stalą Rzeszów. Spotkanie miało na celu sprawdzenie przede wszystkim kilku młodych kandydatów do gry w Izolatorze oraz zawodników z drużyn juniorskich Izolacji. Spośród młodych zawodników występujących na codzień w Juniorach i Izolatorze II Boguchwała występy zaliczyli m.in. Kamil Bojda, Konrad Wrona, Arkadiusz Guzior, Hubert Guzior, Arkadiusz Burak, Michał Worosz oraz debiutujący w towarzystwie Gerard Gajdek. Zagrało też dwóch testowanych zawodników.
Mecz przez cały czas przebiegał pod dyktando gospodarzy czyli Stali Rzeszów. W pierwszej połowie Izolacja ustępowała Stali nieznacznie. Obydwie ekipy stworzyły sobie po dwie znakomite okazje bramkowe ale to Stal wykorzystała jedną tuż przed końcem pierwszej połowy. W drugiej części dominacja Stali nie podlegała dyskucji chociaż co ciekawe Izolator tworzył ciekawsze akcje niż w pierwszej części.
Gra Izolacji była taka jak i wynik. Momentami bardzo przeciętną grę przeplataliśmy pojedynczymi ciekawymi akcjami. Pomijając przypadkowe okoliczności, w których Stal zdobyła drugą i trzecią bramkę to jednak porażka w pełni zasłużona i wynik oddaje jakość naszej gry. Niemniej jednak szansę zaprezentowania się otrzymali młodzi zawodnicy Izolatora i kto wie czy wkrótce nie zobaczymy kilku z nich w pierwszym składzie. Na pewno solidnie zaprezentowali się Arkadiusz Burak i Arkadiusz Guzior. Nieźle Michał Worosz i debiutujący Gerard Gajdek.
Z różnych powodów w spotkaniu nie mogli wystąpić Marek Czopko, Bartek Karwat i Krzysztof Domin. Ten ostatni jak się okazało przez połowę rudy grał z kontuzją dotyczącą kości śródstopia.
Stal Rzeszów - Izolator Boguchwała 3:1 (1:0)
Bramka dla Izolatora: Walat (asysta Rusin)
Izolator I połowa: Pawlus - Kopiec, Rogala, Woźniak, Arkadiusz Guzior, Bereś, Cupryś, Arkadiusz Burak, Porada, Rusin, Tyburczy oraz dwóch testowanych zawodników.
Izolator II połowa: Hubert Guzior - Bojda, Wrona, Rogala, Wiącek, Cioch, Skiba, Buczek, Walat, Worosz, Rusin, Gerard Gajdek oraz testowany zawodnik.
Poznajcie Grzegorza Opalińskiego! - www.korona-kielce.pl
Jesteś w Koronie od kilku miesięcy, jak Ci się podoba w Kielcach?
Grzegorz Opaliński: - Czuję się tu bardzo dobrze. Nie ukrywam, że jak wyjeżdżałem z Rzeszowa, to wielu ludzi mówiło mi: „Uważaj na scyzorów”. W rzeczywistości jednak spotkałem się z dużą serdecznością. Mieszkańcy innych rejonów Polski być może mają złe wyobrażenie o ludziach z kielecczyzny. Ja jestem jednak dowodem na to, że nie ma się czego bać, bo do tej pory wyciągali do mnie pomocną dłoń. To bardzo pomaga mi w mojej pracy.
- Szczerze, to nie rozglądam się po mieście czy ktoś mnie poznaje. Nie jest to dla mnie istotną rzeczą. Ja jestem przecież w cieniu, bo to Leszek Ojrzyński zaprosił mnie do współpracy, za co mu jestem niezmiernie wdzięczny. Moja rola polega na tym, aby jak najlepiej pomagać zarówno jemu, jak i Koronie. Na tym się cały czas koncentruję. Wszelkie dowody sympatii są dla mnie sprawą drugorzędną.
Praca w Koronie to jest dla ciebie ogromna szansa. W końcu do naszego klubu przyszedłeś z podrzeszowskiego Izolatora Boguchwała. Z całym szacunkiem dla Izolatora, ale tu renoma jest trochę większa.
- Jest to dla mnie bardzo duży skok. Zdarza się jednak tak, że piłkarze z niższych lig dobrze asymilują się w ekstraklasie. Podobnie też jest z trenerami. Zawsze pracuje się i marzy o tym, żeby być w wyższej lidze. Tak też było ze mną. Wprawdzie nie patrzę jakoś bardzo daleko w przyszłość. Teraz koncentruje się nad moją pracą i staram się ją wykonywać jak najlepiej, aby trener Ojrzyński i Korona miała ze mnie pożytek.
Czym się właściwie zajmujesz w naszym klubie. Gdy przychodziłeś do Korony media przedstawiały Cię jako trenera od przygotowania fizycznego. Tymczasem ty zajmujesz się także sprawami czysto szkoleniowymi, jak rozpracowywanie rywali.
- Najprościej mówiąc, jestem drugim asystentem Leszka Ojrzyńskiego. Pierwszym jest oczywiście Marcin Gawron. Moim polem działania jest to, co zarządzi trener Ojrzyński. Odpowiadam nie tylko za przygotowanie motoryczne, ale także szereg innych spraw. Staram się rozwijać jak najszerzej, dlatego zajmuję się także aspektami taktycznymi i prowadzeniem zajęć z piłkarzami.
Czyli włożyłeś sporą cegiełkę do tego jak Korona prezentowała się na początku sezonu. W końcu byliście przez 9. kolejek niepokonani, a wpływ na to miała także motoryka piłkarzy.
- Cieszy to, że Korona ma swój styl: nie gramy przypadkowo, jesteśmy waleczni, nie ma dla nas straconych piłek, jednocześnie wymieniamy także dużą liczbę podań i strzelamy ładne bramki czy to z akcji, czy ze stałych fragmentów. Dla trenerów jest to ogromna satysfakcja, ale nie zapominajmy o tym, że liga się jeszcze nie zakończyła. Przed nami jeszcze trzy mecze w tym roku. Na podsumowania przyjdzie czas.
Jesteście niewygodnym rywalem dla pozostałych drużyn. Większości ta wasza waleczność przeszkadza. Co chociażby podkreślali ostatnio gracze GKS-u Bełchatów, czy wcześniej Robert Maaskant, kiedy wystawił przeciw wam drugi skład Wisły.
- Wpadliśmy w taką pułapkę zastawioną przez media. Analizując przeciwników można stwierdzić, że bardziej brutalnie grał na przykład ŁKS, a tak naprawdę nikt o tym nie mówi. Przekłada się to na działania sędziów na boisku. W Lubinie, czy w innych meczach arbitrzy od pierwszych minut temperowali nasze poczynania, choć tak naprawdę w wielu sytuacjach nie zasługiwaliśmy na żółte kartki. Zbieramy ich zdecydowanie za dużo w stosunku do gry, jaką prezentujemy. Jest to krzywdzące, ale mam nadzieję, że to się w przyszłości zmieni. W tej chwili jednak statystycznie po drugim lub trzecim faulu nasz zawodnik otrzymuje kartonik, przy czym nasz rywal w meczu z ŁKS-em spowodował siedem lub osiem fauli, a nie dostał żadnego upomnienia. Uważam, że te proporcje są trochę nie w porządku.
Grzegorz masz dopiero 35 lat. Niektórzy w Twoim wieku jeszcze biegają po boisku. Jak wyglądała Twoja przygoda z boiskiem?
- Przyznam szczerze, że nie zrobiłem jakiejś oszałamiającej kariery piłkarskiej (śmiech). Najwyższym szczeblem rozgrywek, w którym występowałem była ówczesna II liga. Byłem bramkarzem. Najpierw w Resovii Rzeszów na zapleczu ekstraklasy. Następnie był to AZS AWF Warszawa i Ożarowianka Ożarów Mazowiecki, a moja przygoda z piłką skończyła się w Zniczu Pruszków. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie osiągnę wiele jako piłkarz. Poszedłem więc na studia do warszawskiego AWF-u i tam postawiłem na naukę. Wtedy też poznałem Leszka Ojrzyńskiego i Marcina Gawrona. Na pewno ten fakt przyczynił się do tego, że jestem teraz w Kielcach.
Bardzo obfity w obiecujących trenerów jest te kilka ostatnich roczników AZS-u. Wymieniłeś Leszka Ojrzyńskiego, Marcina Gawrona, ale w tych czasach studiował tam też Marcin Sasal.
- Jestem młodszy od Leszka Ojrzyńskiego o cztery lata. Nie pamiętam jak to wygląda w przypadku Marcina Sasala. Nie tyle sam AZS nas integrował, ale przede wszystkim akademik. Wiadomo, jak to wygląda. Studenci spotykają się na korytarzach i wymieniają poglądy (śmiech). Akurat nie miałem okazji grać z Leszkiem w jednej drużynie.
I tak byłoby o to trudno, skoro on też był bramkarzem.
- Można powiedzieć, że Korona ma patent na bramkarzy, bo przecież także Sasal był golkiperem. Ogólnie jednak jest wielu byłych bramkarzy, którzy teraz pracują w ekstraklasie jako trenerzy. No chociażby Czesław Michniewicz. Tak naprawdę jednak pozycja na boisku nie ma potem wielkiego znaczenia na ławce trenerskiej. Przecież jest wielu utalentowanych szkoleniowców, którzy tak naprawdę w ogóle nie grali w piłce seniorskiej.
Z drugiej strony mówi się, że bramkarze są charakterni, a to na pewno pomaga w przyszłości w szatni.
- To prawda, bo od początku musza być indywidualistami. W końcu na boisku jest dziesięciu zawodników plus golkiper. Niby drużyna jest „jedenastką”, ale tak naprawdę bramkarz jest taką wyspą. Może więc to ma jakiś wpływ?
Mieliście jakieś ciekawe studenckie historie?
- Nie chciałbym tutaj ich przytaczać (śmiech). Było wiele ciekawych historii. Generalnie wszystkim młodym ludziom polecam studiowanie na AWF-ie w Warszawie, bo nie tylko przeżywa się wspaniałe przygody w akademiku, ale również ma się okazje pracować z wieloma nauczycielami, którzy w przeszłości byli wybitnymi sportowcami i naukowcami. To się naprawdę potem przekłada na wiedzę, która jest niezbędna w pracy trenerskiej.
Jak wyglądały twoje początki jako trenera?
- Po powrocie ze studiów już nie podjąłem się dalszej gry i skoncentrowałem się na budowie młodzieżowego klubu sportowego Orły Rzeszów, który założyłem wraz z kolegą. Mieliśmy ambicję stworzenia akademii piłkarskiej, coś na wzór SEMP-a Warszawa, czyli Stowarzyszenia Edukacji Młodych Piłkarzy. Miałem okazję przyglądać się tej działalności na Ursynowie i chciałem coś podobnego przenieść na grunt rzeszowski. Od 2002 roku do współpracy w sztabie szkoleniowym Stali Rzeszów zaprosił mnie Ryszard Kuźma, który przecież niedawno pracował w Lechu Poznań, zdobywając mistrzostwo Polski jako asystent Jacka Zielińskiego.
To był chyba pierwszy przełomowy moment, bo po raz pierwszy zacząłeś pracować z seniorami.
- Starałem się jeszcze na początku łączyć pracę z juniorami z tą w trzecioligowej Stali, która notabene walczyła wtedy o awans z Koroną Kielce. Po dwóch latach jednak postawiłem już całkowicie na seniorską piłkę. Zdawałem sobie sprawę, że muszę poświęcić się jednej rzeczy, by stale się rozwijać i robić to jak najlepiej.
Trener juniorów i trener seniorów to już chyba inna renoma, bo ci od młodzieży są chyba bardziej na uboczu.
- To zależy jaki kto ma cel w życiu. Jedni kochają pracę z młodzieżą i decydują się cały czas podążać w tym kierunku. Ich ambicją jest to, żeby wychować młodego piłkarza, który potem może zagrać w ekstraklasie. Dzięki temu taki szkoleniowiec się bardzo realizuje. Są jednak inni trenerzy, którzy chcieliby pracować już z seniorami. W dorosłej piłce przecież jest już zupełnie inna adrenalina. W futbolu młodzieżowym nie powinno się kierować tylko wynikiem, szczególnie gdy trenuje się trampkarzy lub orlików. U juniorów może mieć to już większą wartość. U dorosłych natomiast osiągnięcia są już kluczowe, są inne metody treningowe i inne obciążenia. Ja akurat wybrałem tą drugą drogę.
W Stali Rzeszów dwukrotnie miałeś okazje być tam pierwszym trenerem. Jak wspominasz tamten okres?
- Ogólnie pracowałem tam cztery lata. Najpierw byłem asystentem, a potem z racji pewnych przetasowań dwukrotnie obejmowałem drużynę jako główny trener. Nie udało mi się jednak awansować do drugiej ligi. Wprawdzie byliśmy bardzo blisko baraży, ale zawsze czegoś nam brakowało. Ten czas w Stali dał mi jednak bardzo dużo, bo wiele się nauczyłem. Poznałem też kilku ciekawych piłkarzy, takich jak Sławomir Szeliga, który teraz jest w Cracovii, Łukasz Szczoczarz, który także był w „Pasach”, a teraz występuje w pierwszoligowej Niecieczy, czy Mateusz Rzucidło, który również przez rok pograł w Krakowie. Bardzo mile wspominam współpracę z nimi.
Następnie kolejna długa przygoda – tym razem z Izolatorem Boguchwała.
- Poprzedziłem ją jednak półroczną przerwą. Miałem propozycję dalszej współpracy w sztabie Stali Rzeszów, ale stwierdziłem, że chcę pracować jako pierwszy trener. Nie chciałem przejmować po kimś obowiązków, tylko przygotowywać drużynę zarówno w okresie zimowym, jak i letnim. Przeczekałem więc te sześć miesięcy i dostałem propozycję z czwartoligowego Izolatora Boguchwała. Najpierw awansowaliśmy do III ligi, potem graliśmy w barażach o II ligę ze świętokrzyską Nidą Pińczów. Przyznam szczerze, że do dzisiaj nie wiem jak to się stało, że nie uzyskaliśmy promocji. Nawet kolega, który wtedy pracował w Pińczowie niedawno wspominał mi, że sami byli w szoku, że pokonali Izolator. Na wyjeździe przegraliśmy 0:1, a u siebie wygraliśmy 3:2. Zabrakło nam jednej bramki. Takie jest życie. Rok temu natomiast zabrakło nam także całkiem niewiele, bo wyprzedziła nas w tabeli tylko Wisła Puławy. No a teraz jestem już w Koronie.
Nie miałeś obaw przed współpracą z piłkarzami Korony? W kadrze zespołu jest przecież kilka ciężkich charakterów.
- Powiem szczerze, że pracując w niższych ligach zastanawiałem się często, czym charakteryzują się zawodnicy z ekstraklasy, jak wygląda specyfika pracy z nimi. Los rzucił mnie do Korony w szybkim tempie i nie miałem wtedy już czasu się nad tym wszystkim zastanawiać. Od pierwszego dnia pracy w Kielcach staram się być sobą, co uważam za najważniejszą cechę i zaletę ludzi. Moją rolą jest pomagać zawodnikom i pozostałym trenerom, pracować z pełnym zaangażowaniem. Piłkarze nie dali mi poznać, że nie trenowałem jak do tej pory na najwyższym szczeblu rozgrywek. Dostałem chyba pewien kredyt zaufania, który staram się spłacać. Jestem za to wdzięczny.
Jak postrzegasz Koronę w sensie organizacji i administracji?
- Spotkałem tu wielu ludzi, którym każdego dnia zależy na tym klubie. To bardzo budujące i piękne, że ktoś w swoją pracę wkłada pasję. Dzięki temu my jako trenerzy i piłkarze mamy dodatkową motywację do działania.
Praca w Koronie to dla Ciebie także osobista próba, bo od kilku miesięcy dość rzadko masz okazję na spotykania się z najbliższymi.
- To rzeczywiście spore wyzwanie. Nie byłem do takiej sytuacji przygotowany, chociaż wiadomo, że trzeba było wykorzystać ofertę pracy, jaka nie zdarza się na co dzień. Na szczęście do Rzeszowa jest niedaleko. Staram się jak najczęściej jechać do rodziny, żona z córką dwa razy miały okazję być w Kielcach. Łatwo nie jest, ale staramy się to wszystko pogodzić.
Nie chciałeś od razu sprowadzić rodziny do Kielc?
- Nie było raczej takiej możliwości. Moja żona jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Rzeszowskiego i nie ukrywam, że realizuje się zawodowo. Łączenie jej obowiązków z dojazdami do Kielc mijałoby się z celem. Dlatego postanowiliśmy jak na razie radzić sobie na odległość.
Z pewnością nie masz za wiele wolnego czasu. Niemniej jednak możesz zdradzić, w jaki sposób lubisz odpoczywać?
- Akurat moim największym hobby jest wychowywanie mojej córki. Przykładam do tego sporą wagę, często sięgam po literaturę w tym temacie. Dla kogoś może to wydawać się banalne, ale uwielbiam spędzać czas z córką. Moje przyjazdy do Rzeszowa nazwała ostatnio Dniem Tatusia. Nic się bowiem wtedy nie liczy, tylko my. Do tego pasją moją i mojej żony są góry, które staramy się zaszczepić córce. Sporo miejsca poświęcam także piłce, bo oglądanie meczów i różnego rodzaju programów sprawia mi ogromną satysfakcję. Swego czasu rozpocząłem pisanie pracy doktorskiej, ale z różnych względów nie udało mi się doprowadzić tego tematu do końca. Może kiedyś się uda.
Powiedziałeś wcześniej, że nie wybiegasz za bardzo w przyszłość. Jednak jak każdy masz swoje ambicje.
- Wszyscy młodzi ludzie powinni mieć swoje cele. Moim najbliższym to praca w Koronie, oddanie się jej bez reszty. Przed nami trzy mecze w tym roku, w tym prestiżowy z Legią. Nie ukrywam, że nie mogę doczekać się tego spotkania!
Rozmawiał Mateusz Kępiński
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi.
Prasówka | Zabawka się zacięła
PIŁKA NOŻNA III LIGA Trener Izolatora Szymon Szydełko o kilku nerwowych miesiącach pracy
- W sobotę mamy sparing ze Stalą Rzeszów, przyjadą kandydaci do gry w Izolatorze, głównie młodzi zawodnicy z niższych lig. Potem zrobimy piłkarzom badania. Pracuję normalnie, choć nie wiem, jak długo. O tym zadecyduje zarząd klubu – opowiada po nieudanej rundzie SZYMON SZYDEŁKO, trener drużyny z Boguchwały.
- Ile razy tej jesieni pomyślał pan: to nie tak miało być?- Żyłem z meczu na mecz, dopiero po ostatniej kolejce zacząłem się głębiej zastanawiać nad tym, co się wydarzyło. Analizuję, wyciągam wnioski. Na pewno zabrakło nam koncentracji, bo jedna akcja potrafiła zadecydować o naszej porażce. Jednak błędów było znacznie więcej.
- Otrzymał pan w spadku po Grzegorzu Opalińskim działającą zabawkę, która szybko się jednak zepsuła. Dlaczego?
- Dziwna sprawa, przecież zaczęliśmy obiecująco, byliśmy nawet na trzecim miejscu w tabeli. Proszę też zauważyć, że najczęściej przegrywaliśmy zaledwie jedną bramką. Czyli nie było tak, że odstawaliśmy od rywali. Wniosek z tego taki, że zabawka się zacięła, a nie popsuła.
- Rozumiem, że trener nie wejdzie na boisko i nie strzeli za piłkarza z trzech metrów do bramki, ale nie wszystko da się wytłumaczyć brakiem szczęścia.
- My wcale się tym nie zasłaniamy! Fakt, nie funkcjonowaliśmy tak dobrze, jak pół roku wcześniej, ale to też nie była ta sama drużyna. Kilku zawodników odeszło, ci, którzy przyszli potrzebują najwyraźniej trochę więcej czasu.
- Kibice w Boguchwale nie są przyzwyczajeni do porażek. Pojawiły się opinie, że nie miał pan autorytetu. Że piłkarze nadal traktowali pana jak kolegę.
- To nieprawda. Wiem, że jak nie ma wyników to ludzie snują przeróżne teorie, lecz zapewniam, że w drużynie panowała odpowiednia dyscyplina a relacje na linii trener-zawodnicy były więcej, niż poprawne.
- Na kogo mógł pan liczyć podczas tych kilku niełatwych miesięcy?
- Bardzo wspierała mnie rodzina. W klubie także gorąco mi kibicowano, prezes i zawodnicy podtrzymywali na duchu. Największa krytyka pojawiła się na forach internetowych.
- Izolator rzadko zmienia trenera, ale pana posada wciąż jest zagrożona. Czuje pan, że siedzi na tykającej bombie czy jednak jest pan spokojny o swoją przyszłość?
- Do końca grudnia mam wykonywać swoje obowiązki. Potem wszystko zdarzyć się może. Zarząd klubu zastanawia się nad tym, co zrobić.
Tomasz Szeliga, Super Nowości
Sparing i przerwa!
W najbliższą sobotę Izolator Boguchwała rozegra ostatnie w tym roku spotkanie. Będzie to mecz kontrolny ze Stalą Rzeszów. Z rzeszowskim drugoligowcem spotkamy się także w trakcie wiosennych przygotowań. Będzie to więc doskonała okazja do sprawdzenia postępów poczynionych w międzyczasie przez obydwie ekipy.
Najbliższy sparing zostanie rozegrany w Rzeszowie na stadionie przy ulicy Hetmańskiej w sobotę o godzinie 11:00. Detale zostaną ustalone w najbliższych dniach.
Trener Szydełko rozgląda się za defensywnym środkowym pomocnikiem, bramkarzem oraz młodzieżowcami. Być może kilku kandydatów zobaczymy w meczu kontrolnym ze Stalą Rzeszów.
Przewidywany koniec tegorocznych treningów planowany jest na koniec listopada. Być może zajęcia potrwają jednak kilka dni dłużej.
Plan przygotowań - Wiosna 2012
Znamy już wstępny plan przygotowań drużyny Izolatora Boguchwała na rundę wiosenną bieżącego sezonu. Dodatkowo pojawiły się sparingi ze Stalą Rzeszów (w najbliższą sobotę) oraz ze Stalą Stalowa Wola (08.02.2012). Poniżej aktualna na 21-11-2011 tabelka planu przygotowań.
Data |
Szczegóły |
26.11.2011 | Sparring: Stal Rzeszów 14. miejsce, II liga, grupa wschodnia |
30.11.2011 | Wstępnie zakończenie treningów |
Przerwa zimowa | |
09.01.2012 | Wstępnie wznowienie treningów |
21.01.2012 | Sparring: Lechia Sędziszów 5. miejsce, klasa okręgowa, Dębica |
28.01.2012 | Sparring: Stal Mielec 15. miejsce, III liga lubelsko-podkarpacka |
04.02.2012 | Sparring: Orzeł Przeworsk 3. miejsce, IV liga podkarpacka |
08.02.2012 | Sparring: Stal Stalowa Wola 8. miejsce, II liga, grupa wschodnia |
11.02.2012 | Sparring: Crasnovia Krasne 5. miejsce, IV liga podkarpacka |
15.02.2012 | Sparring: Stal Kraśnik 4. miejsce, III liga lubelsko-podkarpacka |
18.02.2012 | Sparring: Stal Rzeszów 14. miejsce, II liga, grupa wschodnia |
25.02.2012 | Sparring: Strumyk Malawa 9. miejsce, III liga lubelsko-podkarpacka |
26.02-3.03.2012 | Obóz |
03.03.2012 | Sparring: Karpaty Krosno 7. miejsce, III liga lubelsko-podkarpacka |
10.03.2012 | Sparring: Polonia Przemyśl 16. miejsce, III liga lubelsko-podkarpacka |
17.03.2012 | Sparring: Sawa Sonina 1. miejsce, klasa okręgowa, Rzeszów |
24-25.03.2012 | Rozpoczęcie rundy??? |
Runda oficjalnie zakończona
W piatek o 17:00 w klubowym budynku drużyna Izolatora Boguchwała spotkała się z prezesem klubu Robertem Ciubą na oficjalnym zakończeniu rundy. Prezes krótko podsumował rundę oraz poinformował, że Szymon Szydełko oraz jego asystent Grzegorz Nalepa zostają na stanowiskach co najmniej do końca roku. Jednocześnie poinformował, że decyzje o dalszych losach drużyny zostaną podjęte w późniejszym terminie.
Prezes podkreślił, że wczorajsze spotkanie ma definitywnie zamknąć temat rundy jesiennej i od tej chwili zawodnicy mają skupić się na pracy przed drugą odsłoną aktualnego sezonu III ligi.
Siarka ratuje honor Podkarpacia. Deja vu Izolacji.
Lider - Siarka Tarnobrzeg oraz ostatni na "pudle" Partyzant Targowiska to dwa najlepsze zespoły z podkarpacia na półmetku III ligi lubelsko-podkarpackiej. Obydwie ekipy znalazły się w pierwszej trójce i ratują honor Podkarpacia w aktualnych rozgrywkach. Jak widać ilość zdecydowanie nie przekłada się na jakość. Wspominali o tym eksperci przed rozpoczęciem rozgrywek III ligi liczebnie zdominowanej przez podkarpackie drużyny. Na półmetku w pierwszej połowie tabeli znajdziemy cztery z sześciu lubelskich ekip. Co ciekawe najlepsze z nich to beniaminkowie z Lubelszczyzny - lekceważona Stal Kraśnik (z największą obecnie liczbą zdobytych bramek) oraz niedocenianie przez długi czas, ale w zasadzie tylko przez własnych kibiców Orlęta z Radzynia Podlaskiego. Te ostatnie przezimują jako wicelider tabeli.
Tak "spłaszczonej" tabeli nie było jeszcze w historii zreformowanej III ligi na półmetku rozgrywek. We wszystkich pozostałych grupach III ligi lider przekroczył na zakończenie rundy magiczną dla naszej ligi liczbę 30. zdobytych punktów. "Najmniej" bo 33 punkty zgromadziła ekipa Radomiaka Radom występująca w grupie łódzko-mazowieckiej. Lider naszej grupy - Siarka ma punktów 29.
Jeśli więc Izolator jakimś cudem nie włączy się w walkę o awans (a miejmy nadzieję, że się włączy) to oprócz kibicowania naszym w walce o jak najwyższą lokatę na koniec sezonu drugim celem będzie kibicowanie podkarpackim ekipom w tej walce.
16. punktów na półmetku, 4 zwycięstwa, 4 remisy i 7 porażek to dorobek Izolatora w... pierwszym sezonie w nowej III lidze!!! Tak!!! Tuż po nieudanych barażach o II ligę zaprezentowaliśmy dokładnie taką samą formę i zdobycz punktową jaką prezentujemy w chwili obecnej!!! Czy to powinno nas cieszyć? Na pewno nie...
Czy sytuacja w jakikolwiek sposób może być analogiczna do tamtego, pierwszego sezonu w III lidze? Miejmy nadzieję, bo w rundzie wiosennej wspomnianego sezonu Izolator zagrał fenomenalne zawody. Z kwitkiem odprawiał z IzoAreny takie ekipy jak Stal Rzeszów i Resovia czy wtedy dużo silniejsza Avia i nieco egzotyczny ale bardzo mocny Spartakus Szarowola. Pierwszy sezon w nowej lidze można było usprawiedliwić dużym przeskokiem pomiędzy ligą IV a III. Czy nowy trener to wystarczający powód do tego by po raz kolejny szukać analogii do pierwszego sezonu w III lidze? Nie mnie to oceniać.
Miejmy jednak nadzieję, że drużyna dobrze przepracuje kluczowy dla całego kolejnego roku okres przerwy zimowej i na wiosnę powalczy o coś więcej niż o utrzymanie. Kto wie jakie pomysły na naprawę sytuacji ma Zarząd? Czy będą wzmocnienia, roszady w kadrze czy sztabie trenerskim? A może szansę dostaną mniej doświadczeni ale być może ambitniej walczący od niektórych starych wyjadaczy młodzi i perspektywiczni wychowankowie Izolatora? Pokaże najbliższy czas.
Jakie by to nie były rozwiązania miejmy nadzieję, że przyniosą oczekiwany skutek i Izolator w końcu wyleczy się z tej uciążliwej dla siebie i kibiców czkawki. Póki co zimę spędzimy w strefie spadkowej po raz pierwszy od "zawsze" w III lidze.
WEEKEND NA BIAŁO-ZIELONO!!!
{jcomments on}Koniec rundy jesiennej już jutro. W sobotę o 11:00 i 13:00 ostatnie spotkania w rundzie rozegrają drużyny Izolatora. Będą to drużyny Juniorów Starszych i Młodszych. Obydwa spotkania na IzoArenie. Nasi Juniorzy w chwili obecnej zajmują 2 pozycję w tabeli i na pewno będą chcieli co najmniej na tej pozycji rundę zakończyć. Gorąco zapraszamy kibiców na IzoArenę. W piątek 11. listopada wyjazdowym spotkaniem w Przemyślu rundę zakończyli seniorzy, którzy bezbramkowo zremisowali z Polonią.
GORĄCO ZACHĘCAMY WSZYSKICH KIBICÓW DO WSPARCIA NASZYCH DRUŻYN!!!
Lp | Drużyny | Data | Miejce | Wynik |
1 | Polonia Przemyśl - Izolator Boguchwała | 11-11-2011, 13:00 |
Przemyśl |
0:0 |
3 | Izolator Boguchwała JS - Herman Hermanowa JS |
12-11-2011, 11:00 | IzoArena | 5:1 |
4 | Izolator Boguchwała JM - Herman Hermanowa JM | 12-11-2011, 13:00 | IzoArena | 4:0 |
15. kolejka | Polonia Przemyśl - Izolator Boguchwała
Piątek, 11. listopada 2011 Polonia Przemyśl - Izolator Boguchwała |
0:0 |
Sobota, 12. listopada 2011 Podlasie Biała Podlaska - Karpaty Krosno Avia Świdnik - Orlęta Radzyń Podlaski KS Zaczernie - Unia Nowa Sarzyna |
2:0 0:2 2:1 |
Niedziela, 13. listopada 2011 Tomasovia Tomaszów Lubelski - Strumyk Malawa Chełmianka Chełm - Partyzant Targowiska Stal Mielec - Stal Sanok Stal Kraśnik - Siarka Tarnobrzeg |
1:1 1:2 1:0 0:2 |
Runda zakończona z dorobkiem 16 punktów
Izolator Boguchwała zremisował 0:0 z Polonią Przemyśl w ostatnim spotkaniu rundy jesiennej III ligi. Izolacja zagrała lepiej od Polonii. Więcej przebywała przy piłce i stworzyła kilka znakomitych sytuacji do zdobycia bramki. Gola jednak nie strzeliliśmy. Polonia ograniczyła się do wyprowadzania kontr ale z nich także niewiele wynikało. Chyba najlepszą okazję do zdobycia gola i znakomitego zakończenia rundy miał Maciej Rusin, który w doliczonym czasie oddał strzał, który minął bramkarza Polonii i ... trafił w słupek, potoczył się wzdłuż linii bramkowej i wyszedł na bramkowy aut.
Wcześniej dwie okazje miał wspomniany wcześniej Maciej Rusin a także Jacek Tyburczy. Ruskowi w ostatniej chwili przeszkodzili jednak obrońcy a Jacek Tyburczy strzelał zbyt lekko.
Podsumowując okazje były ale bramki nie padły. Remis lepszy niż porażka ale powinniśmy ten mecz wygrać.
Polonia Przemyśl - Izolator Boguchwała 0:0
Izolator: Pawlus - Kopiec, Czopko, Szpond, Wiącek - Domin (Tyburczy), Rogala (Walat), Cupryś (Buczek), Bereś - Rusin, Karwat