Izolator Boguchwała nie ma w tym sezonie szczęścia do spotkań ze Stalą Sanok. W pierwszym meczu na Izo Arenie przegraliśmy 2:1 tracąc bramki w ostatnich minutach spotkania. W Sanoku również przegraliśmy 2:1 (1:0) pomimo tego, że zagraliśmy naprawdę dobrze. Ciężko mieć do któregokolwiek zawodnika naszej drużyny pretensje. Wszyscy zagrali z dużym zaangażowaniem i dużą wolą walki. Zabrakło tego, czego w ostatnim spotkaniu sparingowym - skuteczności. Skuteczność nie była także mocną stroną Stali. Ale sanoczanie mieli w dzisiejszym spotkaniu naprawdę sporo szczęścia.

Pierwsza bramka dla gospodarzy padła po składnej akcji prawym skrzydłem. I chociaż akcja była ładna to sam gol padł w nieco kuriozalnych okolicznościach. Z bardzo ostrego kąta piłkę w stronę bramki Izolacji skierował Damian Góra. Niefortunnie interweniował Paweł Pawlus i piłka leniwie wtoczyła się w bramki Izolatora. Również druga bramka dla Stali wpadła dzięki sporemu szczęściu. Po rzucie rożnym główkował dobrze w dzisiejszym meczu grający Piotr Łuczka. Piłka odbiła się od słupka i... uderzyła w plecy interweniującego Pawła Pawlusa a następnie wpadła do bramki.
Tymczasem Izolator po niezłych akcjach przegrywał pojedynki sam na sam z bramkarzem Stali. Golkiper z Sanoka trzykrotnie wygrywał pojedynki z Tomkiem Płonką i Sebastianem Brockim. W innym przypadku Płona po znakomitej akcji Jacka Tyburczego, który zagrał bardzo dobre spotkanie, przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. W końcu jednak Płona zdobył gola kontaktowego po zgraniu piłki głową przez Sebastiana Brockiego. Do piłki ruszyli bramkarz Stali Krzanowski oraz Łuczka ale pierwszy dopadł do niej Płona, który skierował futbolówkę do siatki pomiędzy dwoma zawodnikami Stali. I ta bramka obciąża obrońcę Stali - Piotra Łuczkę.

Na pewno swoje zrobiła grząska murawa sanockiego obiektu. Ta, chociaż przygotowana najlepiej jak się dało, była miekka i sprawiała dużo problemów zaowdnikom obydwu drużyn. W pierwszej części Izolator 4-5 razy wychodził z kontrą 3-4 zawodników na 2 obrońców. Wystarczyło jedno dobre podanie otwierające drogę do bramki Stali. Niestety za każdym razem piłka jak zaczarowana wędrowała w innym niż zamierzony przez podającego kierunku.

Ciężkie warunki lepiej znieśli zawodnicy Izolatora dzięki czemu w drugiej części i im bliżej końca przeważali. Ale kolejnej bramki zdobyć się nie udało. Na koniec spotkania "doigrał" się także Krzanowski, który przez całą drugą połowę "pracował" na kartkę za opóźnianie. Aczkolwiek to Stal prowadziła i mogła sobie na "kradnięcie" czasu pozwolić. Sami jednak do tego doprowadziliśmy, niewykorzystując znakomitych sytuacji. To zemściło się zgodnie z przysłowiem. Izolator okazje tworzył ale bramki strzelała Stal.

Tak jak już wspomnieliśmy ciężko mieć o cokolwiek pretensje do naszych zawodników. Może "jedynie" i aż o skuteczność. Zagrali najlepiej jak potrafili. Tworzyli okazje. W drugiej połowie naciskali na gospodarzy. Ale więcej bramek nie zdobyliśmy. Przegraliśmy, bo nie mieliśmy tyle szczęścia co Stal.

Stal Sanok - Izolator Boguchwała 2:1 (1:0)
Bramki: Daniel Góra 24, Piotr Łuczka 79 - Tomasz Płonka 80.
Stal: Krzanowski - Jaklik (59 Faka), Kokoć, Łuczka, Pluskwik - Sobolak (51 Ząbkiewicz), Poliniewicz (88 Lorenc), Kuzicki, Tabisz, Niemczyk - Góra (63 Szałamaj).
Izolator: Pawlus - Kopiec (84 Brogowski), Polak, Krzak, Szpond, Tyburczy, Burak, Domin (67 Bereś), Cupryś (76 Róg), Brocki, Płonka.
Sędziował: Arkadiusz Łaszkiewicz (Zamość).
Żółte kartki: Łuczka 64, Ząbkiewicz 76, Krzanowski 90+2 - Płonka 68, Burak 69.
Widzów: 600.

Źródło: własne, http://stal1946sanok.futbolowo.pl